photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 CZERWCA 2015

Połowa sesji za mną.

To świetnie, że na horyzoncie nie czuję nawet smrodu września.

To bardzo dobra informacja gdy jest się na kacu.

 

Wczoraj... Wczoraj mi odbiło. Szczęście, że pozytywnie.

W każdym razie upiłam się jak świnia z moim Światem i zrobiłyśmy sobie wycieczkę po Łodzi.

Myślę, czy nie złożyć zażalenia do Macdonalda w związku z dyskryminacją ludzi, którzy przychodzą do McDrive'a bez auta. 

Skoro te suki, nie chciały z nami rozmawiać, trzeba było kulturalnie iść po pizzę, a ja zawsze po pijaku miałam takie marzenie by udawać obcokrajowca. 

I udało się.

Gdy czekałyśmy na odbiór placka, napieprzałyśmy do siebie po angielsku, nawet pożegnali się z nami ładnie NIE po polsku. Aczkolwiek myśle, że stać ich było jedynie na to w obcym języku, co było także żenujące. 

Jakieś podstawy tego śmiesznego języka chyba każdego obowiązują, prawda?

Dalej. 

Trafiłyśmy na jakiś dzień życzliwości. 

Gdy wpieprzałyśmy niczym lohy, tą nieszczęsną pizzę na przystanku, gdzie czułam się jak bezdomny wietnamczyk kiedy jadłam ją łapskami, jakiś gostek powiedział nam smacznego, dalej budowlańcy nas powitali, a ja z kolei życzyczyłam im miłej pracy... 

Cóż, dużo dobra we mnie było. 

Jak na mnie, oczywiście.

Z czasem jakoś powlokłyśmy się do domu, śpiewając i pieprząc głupoty.

I to miało swój urok...

Iv.