SHELLERINI & SŁOŃ - WSRH
otoczeni hipokryzją, idziemy swą ścieżką
jara mnie każdy hejt, cipy wylewają smutki i kiedy na was patrzę wiem że los bywa okrutny
mam swoją bajkę nie staraj się zrozumieć
ten flow cię wciąga, jak powietrzna trąba, a prawda, na gardłach kłamców, to anakonda
to czas bożego gniewu, apokaliptyczne wizje
słuchając nas, twojej głowie może stać się krzywda
ejj, robienia hałasu wyższa szkoła znieśmy toast
na Europy peryferiach rozbrzmiewa wciąż ten hejnał
to jest poznańska masakra w stylu mechanicznej piły
to moje miasto, co nie może zasnąć nigdy
mikrofon odłóż, czeka cię podróż pod nóż
z każdym wypitym strzałem odjeżdżam coraz dalej
lubię tłuste bity, na które z hukiem wchodzę
składamy hołd miastu, które nas wychowało
bo jestem z miasta gdzie rap nadaje tempo, będę lubić to zawsze synu wiem to na pewno
tu przetrwasz albo zginiesz
nie kumasz o co chodzi, no cóż, wybacz mi
charakterystyczny flow jak Luni Coleone, no to on, bass pizga siłą czterech kilo ton
sprzedajemy chore gówno, a nie hity dla czternastek
dodajemy klikamy