Muszę się otrząsnąć nim będzie za późno...
Co ja mówię?
Już jest za późno.
Mimo to i tak chcę zniknąć z waszych pamięci, chociaż nie wiem jak się wymazać...
Możliwe, że się nie da, jednak...
Te teksty i fikcja...
Ta złudna nadzieja...
Ta Mgła zasłaniająca wszystko...
Ta iluzja piękna i marzeń...
Boli.
Moje zdziwienie było spore, gdy po powrocie do domu, zobaczyłem w pokoju wersalkę zamiast materaca, do tego rozłożoną i pościeloną. Miło, naprawdę. Na poduszcze leżały Tonfy... piękne. Glany wypastowane stały na swoim miejscu. Wszystko ładnie, pięknie, ale... pusto. Jak zwykle brak czyjejś obecności, dobija tak bardzo, że zaczynam znów schizować. Projekcje mojego umysłu są złe, bardzo złe. Chłód w środku rośnie, czasami ktoś przemywa go ciepłem. Iluzjonistycznym ciepłem, które i tak zniknie po zaledwie chwili. Przywiązanie jest dla mnie mało istotne. Nie, to nie jest prawdą. Czuję się trochu jak pies bądź kot. Gdybym miał ogon, to czasem bym nim merdał, zwłaszcza, gdy piszesz, heh, zabawne, prawda? To śmieszne, jak to przeszło. Od S. przez W. i T. do stanu teraźniejszego. Nie masz tego fotobloga, prawda? Tym lepiej dla mnie.
Potrzebuję się przytulić, porozmawiać, posiedzieć...
Nie tak fikcyjnie...
Tak naprawdę...
Hah! Marzenia głupca.
Jeśli się dostanę na te studia, to naprawdę będę Was omijał łukiem by nie przeszkadzać lub nic nie psuć.
Ewentualnie będę udawał, że jest fajnie, super i chuj wie jak jeszcze.