Jakoś nie mam sił na nic. Może dlatego że jem mniej niż 1000kcal a ćwicze dość intensywnie. Przeczytałam gdzieś, że żeby schudnąć trzeba jeść. Kobieta napisała do Ewy Chodakowskiej że nie może schudnąć a ta wytłumaczyła jej że za mało je, więc zaczęła jeść więcej i schudła. To dało mi do myślenia. Powinnam jeść więcej, dojrzewam i tego potrzebuje, ale jakoś nie potrafie. Nie potrafie zjeść więcej niż 1000kcal. Boje się bo zanika mi okres, ostatnio był już bardzo skąpy i trwał dwa dni, a teraz nie ma go wcale choć już powinien się pojawić. Mam też problemy z załatwianiem, mama mówi że to dlatego że mój orgaznim nie ma co trawić bo co zjem to spale. Chciałabym jeść chociaż 1300kcal, ale nie umiem. Nie chce. Boje się że zaraz przytyje a nie schudne. Ten fbl przeszkadza w zdrowym odchudzaniu, odkąd jestem tutaj a nawet troche wcześńiej gdy tylko zjem troche więcej jestem wściekła. Nie chce sobie zniszczyć organizmu. Zastanawiam się nad odejściem stąd i zwiększeniem kalorii narazie do 1200 , ale nie wiem do czego dodać więcej kalorii, bo nie odczuwam takiej potrzeby przy żadnym posiłku i najzwyczajniej moja psychika mi na to nie pozwala, chcę ale nie moge, dziwne uczucie. Nie wiem co się ze mną dzieje. Najlepiej gdybym nic nie jadła.