To nic, że zazwyczaj wchodzę tutaj by się psychicznie wykończyć czytając różnego rodzaju bzdety znajdujące się tutaj. Autodestrukcja w tym wykonaniu mnie przekonuje. Tak wiele jest teraz różnych rzeczy, tak szybko to wszystko się dzieje, nie ma czasu na przemyślenia, ale może to i lepiej z jednej strony.
Ostatnio znów pęka mi serce, cały czas odczepiają się nowe kawałeczki by nic mi już nie zostało. Chciałabym się móc cieszyć z tych małych rzeczy, ale wiem co mi przyniesie przyszłość. I boli to tak mocno. I nie wiem czy wykończyć się myślami o tym, czy wykończyć się alkoholem i nie myśleć w ogóle. Bo wtedy przecież świat robi się bardziej kolorowy?