Wrociliśmy. Było naprawde wspaniale. Noce spedzone przy szkle i kłębach dymu, godziny rozmów, długie błogie chwile śmiechów, słowa płynace potokiem...ulotne chwile. Kazda chwila w tym składzie była wspaniała. Brakuje mi tego. Tego tarasu, gwiazd na niebie, widoku morza nocą, wypalonych papierosów i rozmów szeptem...
Emocje- doskonale pamiętam jego wzrok pełen smutku ukrywanego pod płachtą alkoholu i papierosów gdy ona sie krzywiła. Chwile gdy był szczesliwy, uśmiechał sie, był z nami. Mimo iz niebyło nas obok niego, wszysyc myslami byli z nim. On bedzie wiedział ze to o nim. Pamiętasz? "Nie trać wiary, bo ona czyni cuda" "Gdy się uśmiecha rozpala w Tobie ogień-płoniesz! Gdy sie zasmuci zmieniasz sie w popioł na wietrze-gaśniesz"
Odkad wrociłem nic mi sie niechce. Ten kraj, to miasto mnie przytłacza, jestem senny, zmeczony zyciem. Kłucimy sie za czesto, niechce tego, a mimo to i tak sie kłuce. Czy niemoze byc dobrze...? Ech...zaczaruj mnie jeszcze raz, choc na chwile po prostu tak...
You never walk alone.