Oduzależniłam się od facebooka. Nie da się jednocześnie włączyć u mnie w telefonie chroma i Pokemon Go, a w domu prawie mnie nie ma, więc nie wchodzę na fb.
Jestem wykończona, ale wiem, że do końca tygodnia nie mam szans na wyspanie się... dwie kampanie wyborcze to masakra.
W Toruniu będą rekolekcje z Bashoborą w listopadzie, zastanawiam się czy nie jechać, choć pewnie i tak już zabrakło miejsc. Może w końcu poszłabym na mszę.
Wczoraj miałam najbardziej epicki wypad od dawna. Pomagaliśmy z Robertem w kampani Maćka, koło 19 nie trzymałam się już na nogach i musiałam na chwile zasnąć, żeby o 22 jechać jeszcze pomóc w kampani w Redzie. O 23 napisał Robert z jakimś śmiesznym memem, rozwinęła się rozmowa i stwierdził, że musi zatankować malucha, więc może mnie zgarnąć z Redy przy okazji, oczywiście się zgodziłam od razu, szczególnie, że wciąż jeszcze nie złapali kolesia, który w Gdyni ostatnio zgwałcił jedną laskę i próbował drugą. Przyjechał po mnie po północy, jechaliśmy małym fiatem (Aaa! Było super!) 20 km/h, żeby wykluwały nam się jajka w Pokemon Go xD
Przy moim domu powiedziałam, że widać dużo gwiazd i że lubię w nie patrzeć, a on, że teraz będzie jechał na molo w jakiejś miejscowości w stronę Helu (nie pamiętam nazwy), więc jeśli nie jestem aż tak śpiąca to może mnie zabrać. W sumie wczesniej ledwo się trzymałam, ale wypiłam sporo energetyka, więc oczywiste, że pojechałam! <3
Pokazał mi zamek, molo nocą, właziliśmy na zwinięte molo, podbijaliśmy gymy i pokemony, wróciliśmy koło 4, a obiecaliśmy Maćkowi pomóc w kampanii też dzisiaj. Już w sumie po dzisiejszym dniu, z każdym kolejnym jestem coraz bardziej bez snu i coraz mocniej wykończona, ale przynajmniej to pozwala mi nie myśleć.
Dziś w nocy pierwszy raz od dawna naprawdę szczerze się śmiałam. Może jednak dam sobie radę ze wszystkim? Z życiem dalej?
Wsadziłąm do Roberta auta w czasie kampani plecak, a teraz bez niego czuje się strasznie, a jeszcze jest z Maćkiem. Miałam w nim e-fajka, bez którego czuję się dziwnie, oraz ładowarkę, a zaraz telefon mi zdechnie. Dzisiaj popijawa u nas, co ciekawsze ponad połowa zaproszonych to abstynenci xD Jutro wywieszamy prześcieradło na szopie i robimy sobie kino samochodowe z rzutnikiem, w sobotę Closterkeller, a w niedzielę wieczór wyborczy, tylko jeszcze nie wiem na który pójdę.
Maciek zapytał wczoraj przy wszystkich czemu aż tak chętnie pomagam w Redzie, a w Rumi nie mam takiego zapału. Wypunktowałam mu jak R traktuje swoich znajmych i przyjaciół, a jak on ich traktuje. Nie dał do tego już żadnego komentarza, ale widać, ze dziś stara się bardziej być uprzejmym.
O, właśnie przyjechali, lecę po swojego e-fajka i się integrować.
"Ona już daleka jak zimne słońce
które widzisz we mgle
Nie usłyszy więcej nikt tej melodii
którą oddałeś jej
Rozstrojonej struny dźwięk
w samotności cichy płacz
Coraz głośniej jednak gra
niepokorna, wiecznie głodna dusza twa
I do biegu zrywasz się
choć z ran jeszcze płynie gorąca krew
Gdy z gitary ścierasz kurz
pierwszy uśmiech wolno rodzi się
Nie ma jej, nie wróci tu
nowy głód do przodu pcha
Dzień jak świeca topi się
krzyczy zmarnowany czas
Nie pytaj mnie co robić
biegnij, ratuj siebie
Nie pytaj mnie gdzie sens
bo ja także tego nie wiem
Nie pytaj, biegnij szybciej
by serce twe nie spało, nie
Już coraz więcej wiesz
lecz ciągle czegoś mało jest"