dzisiejszy ranek był inny. wstałam przed wschodem.
siadam pomiędzy zmaterializowanym życiem a technologią, która łączy mnie z Tobą. popijając zabarwioną na wiśniowo wodę, czekam na najmniejszy znak Twego zjawienia się. udaję, że wcale tak nie jest. że nie czekam... i robię to nie tylko przed sobą. najbardziej ukrywam to przed Tobą. nie chcę byś wiedział. przeglądam bardziej i mniej znaczące wymysły ludzi. sprawdzam moje wyimaginowane maski. jak na złość są na miejscu i mają się dobrze.
jesteś.
wystukujesz do mnie swe myśli. powoli. z namysłem. ubierasz w piękne słowa te poważne. bez emocji. spokojnie. to jest nudne. nie czuję tego. ciagniesz dalej. chwila manipulacji i zręczna zmiana tematu. uważasz, że zrobiłeś to Ty. ok. przecież o to mi chodzi.
teraz wystukujesz szybciej. 'mówisz' zgrabnie pobudzając każdą najmniejszą komórkę mego ciała. blokada. zbyt daleko wszedłeś. uspokajam się patrząc chwilę na ocean życia. w tej chwili cieszę się, że mnie nie ma przy Tobie. nie spojrzysz w moje oczy. nie będziesz w nich wiercił. nie muszę się przed Tobą chować, ani nie widzę Twojego ironicznego uśmiechu. nie dostrzegam Twych przekazów. możesz je jedynie wystukać. ale Ty tego nie potrafisz. i dobrze. łatwiej Toba manipulować. zawsze mówisz wszystko co myślisz. stawiasz się, gdy coś Ci nie pasuje. nie rozumiesz, że czasem lepiej udać, że się tego nie zauważa, nie wie. jesteś zbyt dumny. Ty pierwszy. Ty zawsze. musisz być w centrum.
jednak wystukujesz coś, co broni Twój cały wizerunek. ale nie wiesz, co w Tobie uwielbiam. co masz tak niezwykłego. działasz tym. zmiękczasz sztywną blokadę. ale zapominasz o fundamentach. a może nie jesteś w stanie ich zniszczyć. i za każdym razem zostawiasz więcej. może wspaniały pierwiastek w Tobie zanika.
wiśniowego płynu już nie ma.