M. stał się grzeczny i miły, nawet się już nie wspina, nie usiłuje sie wywalić na plecy, czasem walnie z zadu, ale to tak radośnie:D sciągnełam mu martwy wytok i przesiadłam na ujeżdżeniówke, a na czworobok jezdzimy wierzchem, już nie na ląży:P i lążowane też się skończyło aaaa i jeszcze łazi za mną jak pies, a żeby go sciągnąć do ogródka z padoku/stajni wystarczy, ze otworze drzwi i go zawołam <333333