Wyjazd jak to wyjazd, był jednym z tych milszych dni w ciągu całych wakacji. Po powrocie jest jednak ciężko- przyzwyczaić się, zwolnić. I ogarnąć wiadomości, mnóstwo niedokończonych spraw.
Ale i tak czuję że to nie to. Że potrzebuję szukać tego czegoś. Zdaję sobie sprawę że jak rzucę to co mam teraz, to zostanę z niczym. Ale chyba nigdy nie zdecydowałam się na zostanie przy tym co mam. Chcę wyżej, szybciej, lepiej. Do dupy z tym.
W dodatku zbiera mi się na wspominki. Przeszłość jest jednak wspaniała tylko z perspektywy współczesności, wcale nie było dobrze. Wcale nie było spokojnie. Nie idealnie. Ale jednak...
Karolcia jest najmilszym zaskoczeniem tych wakacji. Co za pech że akurat teraz wyjeżdża! I nie będzie Poliny, cały rok! Na świętą Anielkę, co ja pocznę... Trzeciego roku z Klaudią na plecach nie pociągnę.