Tak jakby to "poprzednie" życie było dzikim wspomnieniem. Przez te 2 lata przeszedłem dłuższą drogę, niż chyba przez całe swoje życie. I oto jestem. Mam miejsce, które nazywam domem. Mam wymarzoną pracę. Mam królika kanibala. Ale przede wszystkim Mam Ciebie. Kobietę, która cierpliwie sprowadza mnie za ucho na ziemię. Która jest. I zawsze będzie. Nie czuję strachu, że znikniesz. Boję się, że będę niewystarczająco dobry. Minęły już prawie 3 miesiące, od kiedy pożegnałem swojego najlepszego przyjaciela. Cieszę się, że byłem przy Tobie do końca. Że byłeś wtedy w domu. I choć to nadal tak kurewsko boli Nie żałuję żadnego kija, którego nie chciałeś oddać. Farewell, Troy.