Wspaniale idzie się w poniedziałek do szkoły z myślą, że to pierwszy i ostatni raz w tym tygodniu. Dziś od rana kosmetyczka, fryzjer, makijaż i Aria stojąca nade mną pomagająca mi to wszystko ogarnąć.
Dziś studniówka Iana, moja jest w piątek. Jak dobrze, że się nie nakładają. Pamiętam jak zdziwiłam się, że taką imprezę organizują w tygodniu, ale jak Ian wyjaśnił mi ich tok myślenia to aż żałowałam, że moja jest w ostatni dzień tygodnia. Przecież nie muszą iść do szkoły w dniu imprezy i dzień później też nie, bo muszą się wyspać.
Przyjechałam jakąś godzinę temu. Jestem niesamowicie podekscytowana tym wydarzeniem. Pierwszy raz idziemy razem w takie miejsce. Jego znają tam dosłownie wszyscy, natomiast mnie tylko najbliżsi jego kumple. Jak dobrze, że chociaż oni nie będą mi obcy, zupełnie nieznane mi towarzystwo nieco mnie stresuje.
Mamy jeszcze kilka godzin. Część oficjalna zaczyna się o 19.30 jednak pary tańczące poloneza mają stawić się na miejsce nieco wcześniej by chociaż raz przećwiczyć jeszcze całą choreografię, a ja będę miała te kilka minut aby się jej w ogóle nauczyć. To znaczy Ian mi już pokazywał co kiedy i w ogóle, ale ciesze się, że jest ta próba.
Jestem już w połowie zrobiona. Jednak jeszcze siedzę w sweterku i spodniach, ale Ianam twierdzi, że już wyglądam przepięknie. Jak dobrze mieć przy sobie faceta, który nieważne jak wyglądasz i tak obsypie cię komplementami.
powinam się uczyć.