Dzisiejszy dzień był niebywale męczący. Ledwie weszłam do szkoły, a dowiedziałam się, że na 3 lekcji będzie sprawdzian, bo pani od matematyki miała zły humor i każdej klasie po kolei się oberwało. Mało tego, spotkałam Finna... Spojrzał się na mnie takim smutnym wzrokiem. Chciałam z nim porozmawiać, ale nie miałam odwagi i nie podeszłam. Jednak mimo wszystko miło było zobaczyć niektóre twarze, bo stęskniłam się za kilkoma ludźmi.
Po 15 byłam już w domu. Mam zrobiła wyśmienity obiad by nieco pocieszyć swoje zmęczone córki. Ona wie, co lubimy. Tak bardzo się najadłam, że do teraz czuję się ciężko, ale wcale nie żałuje takiego obżarstwa. Po zjedzonym posiłku wszystkie usiadłyśmy do biurek i zabrałyśmy się za odrabianie prac domowych by jak najszybciej mieć to z głowy i zagwarantować sobie wolny wieczór. Skończyłam dosłownie kilka minut temu. Teraz mam ochotę na gorące kakao i chwilę odpoczynku na tarasie. Wezmę mój ukochany gruby koc, owinę się nim i zadzwonię to Iana. Tak to idealny pomysł.
matma za mną,
teraz gercia.