Przychodzi taki czas, w którym myślisz, że wszystko sie ułoży. Będzie w końcu po Twojej myśli. Będziesz szczęśliwym. Odczuwasz przedsmak zwycięstwa nad ciągłym nieszczęściem, zawodem, bezsilnością. Zaczynasz mieć powody dla których chcesz żyć. Masz jakiś cel. Zaczynasz gromadzić w sobie wewnętrzne siły i stajesz do walki. Z początku wygrywasz. Niestety. Tak niestety, po pewnym czasie, Twoja armia się wycofuje. Osłabia Cię. Przestajesz walczyć. Dlaczego ? Bo nie masz dla kogo. Jesteś przyzwyczajony do ciągłych porażek. Do strachu, leku, bezsilności. Ten stan to Twoja rutyna. Zamykasz sie na świat od nowa, ale jesteś słabszy psychicznie niż przedtem...