nie rozumiem siebie. nie rozumiem swojego umysłu.
raz jest tak źle, że nie mam ochoty na nic. nawet na siebie patrzeć.
a za chwilę już jest lepiej.
jestem dziwna, ale trudno.
znowu "ktoś" sie pojawił. może tym razem mnie na dobre wyciągnie z tego bezsensu?
ASK.