4-dniowy odpoczynek w Wiśle, wygłupy w pokoju Róża,
powrót i tygodniowa charówa z dziećmi.
Super, super, ale nie spodziewałam się, że to tak ciężka robota...
mała grupa jest gorsza od gromadki dzieci,
obrażający się chłopcy doprowadzają do szału.
kolesie na basenie podrywają, kiedy widzą opiekunkę na brzegu,
dziewczynki tulą się jak do misia i chodzą jak za przynętą,
chłopcy przymilają się kiedy chcą zagrać na telefonie albo w Minecrafta na laptopie.
Hawajski tydzień nie należy do najprosztszych, ale podobno doskonale sobie radzę ;)
Jutro nagramy całotygodniową pracę, czyli piosenkę, taniec hula i wspaniałą scenografię zrobioną przez dzieciaki oraz przeze mnie.
A, jest jeszcze Burcu. Dzieci jej nie rozumieją, za to my wymieniamy się spotrzeżeniami na temat polskich wódek ;d Twierdzi, że u nas alkohol jest o wiele tańszy niż w Turcji, tak samo jak Samsung Galaxy S III, który ma zamiar sobie kupić w Polsce ;p niebywałe ^^
Tak, marzę o odpoczynku i śnie do 8 rano, bo wstawanie o 6 i otwieranie Oki-Doki wykończyło mnie, zaiste.
Najważniejsze jednak, że jest przy mnie mój jedyny bzyk, którego znam już, uwaga, 32 miesiące ;p
a wydawałoby się, że lata ;d kocham go z każdym dniem bardziej i bardziej, tak jest!
a teraz myślimy gdzie na wakacje ^^ Fregata again? ;>