Dawno mnie tu nie było, znowu, można liczyć w miesiącach:)
Zdjjęcie jakoś sprzed 2tygodni.
Za równy miesiąć mam urodziny,
tyle wyczekiwane osiemnaste.....
Szkoda, że tą ogromną radość podziela również smutek i strach i wiele innych niepewnych uczuć.
Radość- w końcu wyprowadzka z domu, możliwość życia na własną rękę,
odetchniecia pełną piersią, odcięcia się od tego co sprawia mi ból.
Smutek- pożenanie z jedynym przyjacielem jaki mi został-Bambo-bo z utrzymaniem sama konia,
sobie nie poradzę...
Strach-co będzie ? Praca, którą i tak za jakieś parę dni stracę, brak środków na utrzymanie.
Szkoła, którą chcąc nie chcąc muszę skończyć i dobrze napisać maturę, studia?
To zmartwienie jeszcze nie na teraz hehe.
Koń, gdzie trafi, co z nim będzie, czy znajdzie drugą Dominikę, dla której będzie pępkiem świata,
dla której będzie wszytskim......
Teraz kiedy zaczyna być dobrze, kiedy Bambo zdrowieje, kiedy zaczynamy wracać do pracy,
koń zaczyna pracować jak 'dawniej', właśnie teraz, uświadomiłam sobie,
że jeszcze został nam miesiąc wspólnej przygody......
To chyba najbardziej dołujące w tym wszytskim.
Nie dawno, uświadomiłąm sobie również, że nie mam do kogo po prostu otworzyć gęby,
żeby cokolwiek powiedzieć, usłyszeć dobrą radę.
Nie warto być dobrych do ludzi, bo i tak nigdy to się nie zwróci.
Milion myśli na minutę, głowa mi eksploduje a łzy lecą jak woda z mocno odkręconego kranu.
Cieszę się, że życie często kopie mnie po dupie, przynajmniej wiem, że mogę liczyć tylko na siebię.
A tymczasem- nauka na popraweczkę a później klasycznie-stajenka.
Miłego dnia wsyztskim fotoblogowiczom.
came on, be my baby, come on.