leżę na łóżku i patrzę w sufit, który chyba jest jedynym miejscem interesującym w moim pokoju. nie wiem co się ze mną dzieje, ale wiem, że jest źle. coraz gorzej a ja nic na to nie mogę zaradzić. za każdym razem kiedy odwórcę głowę słyszę jedynie bicie mojego małego zegarka na rękę i widze oświetlony zegarek na ścianie. minut po minucie strasznie się dużą, ale w końcu wskazówki płyną na przód. większa jest szefem w zegarku, ona jest najważniejsza w tym urządzeniu a ta mniejsza, jest po prostu kimś o kim każdy zapomina. i właśnie taką małą wskazówką jestem ja. zostałam najpierw zmieszana z błotem a potem po prostu zaginęłam jak jakaś czarna skarpetka wokół brudnych szmat. może własnie pasuję do takich rzeczy. może jestem brudną szmatą?
od autorki:
brak mi słów na ten photoblog