Strasznie ciężko wziąć mi się w garść. Pozbierać się po największym jak dotąd upadku. Postanowienia co raz wyraźniej rysują się w moje głowie, wywołując jednocześnie ogromny ból serca. Nie wiem jak to się dzieję, że w momencie, gdy szala powinna chylić się ku marzeniom, dzieje się wręcz przeciwnie. Jestem całkowicie zablokowana. Boję się pomyśleć co będzie, gdy wreszcie się z niej uwolnię. Bo taki mam zamiar. Chciałabym pozbyć się świadomości, że to było ważne, ogromnie prawdziwe i tak na prawdę zostało zniszczone przeze mnie. Potrzebuję izolacji. Życie podzielę na dwa i nic poza tym. To jedyna szansa na ucieczkę. Głęboko wierzę, że mi się uda. Pozwolę duszy żyć własnym życiem, a Ty już więcej nie pytaj co u mnie.