Skąd wiedzieć, która myśl jest najlepsza, gdy ciężko jest stwierdzić jaka była pierwsza? Mam wrażenie, że to jeden z trudniejszych dylematów z jakimi miałam nieprzyjemność mieć do czynienia. Ciężko jest mi się skupić na jednym. Leci właśnie całkiem przyjemna hiszpańska<?> piosenka, która bardzo pozytywnie w tym momencie na mnie oddziałuje. Choć ciężko jest mi się uśmiechnąć. Czuję się jak nastolatka. Nie prowadzę bloga. Zdarza mi się tu odezwać. Jak kiedyś w tym starym pamiętniku. Natchnienie pojawiało się dopiero w wcale nie najlepszych momentach. Opije dzień, w którym stwierdzę, że muszę podzielić się tutaj ze wszystkimi moim szczęściem. A ta piosenka znowu była o miłości. Ależ to proste. Tak więc jak mam uzyskać odpowiedź na pytanie, czy chcę mieć już przy sobie ten spokojny, dojrzały i jakże ustatkowany tryb życia? Jestem gotowa na to, by porzucić typowe akcje, od których odrywam ostatnio kupony zbliżające mnie z każdym krokiem do 100procentowej pewności siebie? Długo na to pracowałam, a i tak wystarczy słowo, by wszystko legło w gruzach. Cholera jakie wszystko? W mojej głowie jest teraz takie zamieszanie, jakie panuje w tej notce. Wyrzucam z siebie słowa bez chwili zastanowienia. I to jest znowu to co mogłabym w końcu zrobić patrząc Ci w oczy. Traf tylko w ten sam tok myślenia. Zrozum i daj się zrozumieć. Znajdź mnie. Bądź blisko zawsze wtedy, gdy uważam, że to dobry moment. Wiem, że ja tutaj rozdaję karty, a Tobie tak ciężko to zaakceptować. Jesteśmy tacy sami. O jest i uśmiech ;) W sumie chyba się go boję, bo nie wiem co oznacza. Przecież już się mamy, więc albo to wykorzystamy, albo odwrócimy się na pięcie. Teraz już tylko ostateczna decyzja. Hah OSTATECZNA. Któżby się spodziewał, że postawimy się pod ścianą. A może, to ktoś widzi naszą głupotę i działa na naszą (nie)korzyść ? Bo przecież to wszystko jest tak abstrakcyjne. Po tym co wszyscy przeszliśmy, ta chwila powinna już dawno do czegoś doprowadzić. Czyli jednak nie?
Mieliście kiedyś do czyniena z taką najprawdziwszą w świecie grośbą ? Albo śmierć albo ból ? Jeśli tak, to kłaniam się po samą ziemię, za wytrwałość i niepostradane zmysły. Czasami bliscy nas zaskakują. Manipulują, krzywdzą i Bóg wie co jeszcze. Tak na prawdę obojętnie jak się to skończy wszyscy będziemy mieli poczucie winy i myśl co by było kiedy. I mimo, że boję się nie mniej niż Ona wiem co trzeba zrobić. W zaistniałej sytuacji nie zmieniajmy już nic. Nie wolno. Los wie co robi, a my jesteśmy zbyt głupi, by to zrozumieć. W końcu we are just human.