Hubertus 2013r.
fot. luhtakka
Chyba skończyły mi się aktualności, a coś mi się wydaje, że tych hubertusowych zdjęć za wiele tu nie było
Tak sobie właśnie pomyślałam, że ten hubertus to w sumie była ostatnia rzecz, jaką pojechałam w tym stroju,
w końcu później na zawody mnie nie puścili, a potem stamtąd odeszłam ze względu na kolana.
Jakoś nie jest mi smutno. Nowe miejsce mi służy. :)
Wczoraj wieczorem na koniach. Wysiadł nam prąd, na szczęście na krótko, bo inaczej byłoby chyba kiepsko.
Trening na pozytyw. Layla pierwszy raz chodziła na gumach, trochę buntów było. Ale było lepiej.
No i muszę koniecznie sobie przypomnieć mapkę L3, bo trochę mi uciekła z głowy,
bo ciocia trener chyba chce ją teraz mocniej podszlifować. :D