No to więc zacznę od tego że bardzo dawno temu mnie tu nie było. Lubię ten stan, bardzooo :) Kiedy mogę posiedzieć sobie w swoim pokoju i mieć ich wszystkich w dupie, słuchając muzyki na słuchawakach nie zastanawiać się co dalej tylko leżeć i nie myśleć o niczym, nie martwić się kompletnie o nic. Później przychodzi noc i zastanawianie się nad wszystkim, czasem łzy, często ból w sercu przez źle podjęte decyzje.. :/ Następnie myślenie o tym jak można to wszystko naprawić, ale niestety nie da się nic zrobić, można się starać i mieć nadzieje że coś się zmieni, ale nie wiem czy warto.