Był sobie spacer i miło było. Dwie pary obok siebie szły i piwo piły...
Przepraszam Cię mój drogi czytlelniku za moją wielodniową absencję..
Brak mojej obecności był związany z brakiem chęci pisania czegokolwiek, a więc i książka na tym ucierpiała niewątpliwie...
Dzisiaj rozszyfrowywałem również jedną kompozycję gitarową, która sprawiła mi niesamowitą przyjemność...
Ech wiele się działo... Ale nigdy nie piłem alkoholu w tylu miejscach jednego dnia:)
Sprawiło mi to niesamowitą radość...
Jest prawie dobrze.
Ból pleców ustał.
Francja rok 1946...
II Wojna Światowa nadal trwa...
Imperium Francji przez drugą wojnę światową zdążyło wcielić w swoje ganice Północną Afrykę, Palestynę XD, i Półwysep Apeniński...
Kupa świata... A niemcy nadal grzęzną na liniach Maginota :D Ech jak to dobrze jest panować... Co więcej mały nuklearny ładunek zmiótł z powierzchni Ziemi Berlin... Nastęny cel?? Essen. Zgniotę ich jak robaka... Sam. Niech giną i cierpią... Ale powoli... do 1962 roku mam czas...
hahahaha!!!
Gdybym w tamtych latach z ówczesną wiedzą żył i panował, to Polska byłaby teraz potężnym mocarstwem...
Niestety, mądry Polak po szkodzie.
Dobranoc drogi czytelniku...