Nie rozumiem, dlaczego teraz jest tak, że oceniamy tak jak widzimy.
Nie co czujemy, co wiemy.
Wszystko jest proste: inne - pewnie gorsze.
Skoro wszyscy mówią, że coś jest zajebiste - jest.
Ktoś jest frajerem - nie znam go, ale jest.
Udajemy odważnych, że te stereotypy nas nie dotyczą - wcale nie jesteśmy pod władzą innych, mamy własne zdanie, które wszystkim zawsze pokazujemy. Jesteśmy inni, hipsterzy - charakterem, wyglądem. Nie widzisz tego?!
Nie.
Wszyscy jesteśmy baaardzo podobni. Aż nudno.
Właściwie nie wiem, czy nie lepiej byc klonem, niż jakimś dziwnym odmieńcem - tym razem serio.
Zachowywac się w sposób, który coś określa, ale miec na myśli coś innego
Albo miec na myśli to samo, ale szybko się wycofac - żeby nie było, że coś czuję! .
Właściwie sama nie wiem co myślę, czuję.
Nienawidzę za co, że kocham.
Kocham, bo jest inaczej.
Kocham, bo nigdy nie jest nic na pewno.
Nienawidzę, bo nic nie wiem.
taa... Ferie=brak mózgu.
muszę jeszcze raz.
Jednak prawda? Jednak wszystko musi się zjebac? Skończyc?
Kiedyś było inaczej - wystarczyła obecnośc. Że jesteśmy razem, robimy wszystko razem - teraz? Inne cele.
Ja nie pasuję? Nie ma już odwrotu? Już tak zostanie?
Co teraz tak naprawdę się liczy? My? Czy te gówna?
Właściwy kurs. To był nasz wspólny kurs.
Każdy z nas w życiu jakiś kurs obrał i na pokład swój załogę dobrał. My.
Wszystko się kiedyś zaczyna i kończy.