Wytarłem ostrze sztyletu i włożyłem go z powrotem do pochwy przy pasie. Zabijanie ludzi nie było dla mnie chlebem powszednim, ale nie widziałem też powodów żałować ludzkich śmieci, które bezsensownie tłoczyły się na ulicach metropolii. Zresztą, kto napatrzył się tyle na śmierć, co ja, temu stawała się już ona niemal obojętna. W każdym razie odmówiłem krótką modlitwę za spokój duszy człowieka, który miał nieszczęście przed chwilą umrzeć..
Kto, no kto pokaże mi jak?!
"niezdarnie tańczyć na granicy zła.." /wus