Promykiem słońca chciałam być Twej duszy
Rozjaśnić Ci splątaną drogę do wnętrza ciała
Być podporą byś wspinał się w górę siebie
Cieszyć się kolejnym krok na drabinie szczęścia
Mówili, że to tylko złudzenie - słyszałam ciszę
Mówili, że to nie jest możliwe - słuchałam wiatru
Piękne ułudy dawał nam codzienny świat
Drzewo nadziei obrasta w liście wiary
Wspinałam się na swoje, żeby odnaleźć czas
Wtedy wypadło mi z rąk moje własne "ja"
Nie masz co po nim płakać zbyt długo
Każdy z nas traci siebie i potem buduje na nowo
Tych pare szczątek we mnie zostało jeszcze
Obietnica i nowe liście zakwitnął na nadziei.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś w rocznice naszego rozstania usiadłam pod tym drzewem. Od 2 lat tak już robię. Nie wiem o czym marzę, myślę. Jednak wspominam to co bylo, jak się działo. Tu się zaczęło i tu się skończyło. Chociaż tyle Cię nie widziałam, pamiętam to jeszcze dokładnie. Włączyłam naszą melodię i zamknęłam oczy kładąc się jak kiedyś. Przez moje myśli przez te 3 minuty przeleciało wiele obrazów, uczuć i słów. Drrrrrrrrrrrrrr. Budzik zerwał mnie ze snu. Przez okno wpadało już słońce. Spojrzałam na kalendarz nad biurkiem, to był ten dzień. Ten o którym przed chwilą śniłam. Dość zaspanym krokiem doszłam do szkoły. Przez 7 godzin w szkole rozważałam czy warto znowu tam pójść. To nic nie zmieni już. Myśli są wszędzie, uczucia we mnie i słowa w pamięci. Niedawno poznałam fajnego kumpla. Dzisiaj chciał się spotkać, pójść na spacer, gdziekolwiek pogadać. Zgodziłam się. W domu szybko ogarnęłam swój wygląd i wyleciałam pod sklep, gdzie się miałam z nim spotkać. Był punktualny, jednak tego dnia coś zmienił. Długo mnie nurtowała ta myśl. Co w nim jest innego, Twojego... Ten zapach... myślałam, że oszaleje. Jednak dawałam sobie rade, odpędzałam wspomnienia skupiając się na rozmowie. Szliśmy i gadaliśmy, po dobrej godzinie powiedział, że pójdziemy w fajne miejsce, które niedawno odkrył. Nawet mnie zaciekawił. Rozmowa prowadziła nas przez znane mi już alejki. Stanęłam przed jeziorem, nie chciałam się dalej ruszyć. Jednak on pociągnął mnie za rękę uśmiechając się, starałam się go nakłonić do zmiany miejsca. Jednak on usiadł właśnie pod tym drzewem. Nie wiedziałam jak to przetrzymam. Usiadłam i zapatrzyłam się w dal. Zaczął opowiadać jak był z siostrą za granicą i to miejsce mu się kojarzy z tym wyjazdem i dlaczego i ogólnie. Siedziałam starając się skupić, jednak emocje biegały po mnie jak po strunie gitary. Usłyszałam telefon, nie mój. Jego. Przeprosił mnie smutno na chwilę, miałam tu zaczekać. Czułam się dziwnie. Chwilę go nie było. Wspomnienia mnie opętały, włączyłam muzyką i położyłam się jak kiedyś. Trzęsłam się na każdą myśl. Wtedy usłyszałam czyjeś kroki. Zbyt szybko wrócił. Otworzyłam oczy i zerwałam się. Ty. Po prostu Ty. Rozejrzałam się. Tylko Ty. Uśmiechnąłeś się i usiadłeś.
Byłam zbyt bardzo zaskoczona by wydobyć dźwięki z siebie. Moje dreszcze na skórze rozprzestrzeniały się płynnie. Nie wiem czemu, ale położyłam się bez słowa spowrotem. Nie wiedziałam co Ci powiedzieć. Starałam się ukryć to szczęście, że Cię widzę.
- Wspomnienia są piękne przez lata. Prawda? - odparłeś zapatrzony w dal.
- Codziennie coś wspominamy, czasem piękne czasem nie. - gdy to mówiłam spojrzałeś w moje oczy...ten wzrok..
- Nie przeszkadzaj sobie. Wspominaj - powiedziałeś i schyliłeś się do mnie uśmiechając.
Poczułam w sobie tą iskrę, ten mętlik żołądku, głowie i przyspieszone serce. Musiałam zwolnić zamknęłam oczy, żeby nie myśleć. Leżałam. Leżałam. I bałam się spojrzeć. Poczułam Twój oddech na policzku.
-Chyba tak to było. - szepnąłeś i poczułam jak muskasz moje usta. Wnętrze oszalało. Jakby ktoś włączył wirowanie w pralce. Nie wierzyłam, prawie nie drgnęłam. Ciągnąłeś ten dotyk ust. Chyba zwariowałam. Zaczęłam delikatnie odpowiadać Ci na wezwanie. wszystko się we mnie trzęsło. Powoli i delikatnie wprowadzałeś mnie to co kiedyś. W tą miłość, która nas połączyła. Pocałunki były coraz bardziej namiętne. Tak jak kiedyś minęły dwie godziny. Tego sie nie zapomni, te emocje, te dreszcze... szaleństwo. Usłyszałam "Kocham Cię i przepraszam" w każdym Twoim geście i dotyku. Odprowadziłeś mnie po paru godzinach powrotu do siebie. Tyle czasu tego pragnęłam, marzenia się spełniają, jeśli bardzo w nie wierzysz i są one prawdą. po wieczornym smsie od kolegi oszalałam : " Mam nadzieje, że nasz spacer Ci się podobał. Wybacz mi końcową niespodziankę ;). ". Zaplanowane dla mnie szczęście.
http://www.youtube.com/watch?v=WrAvujGaNzs