Niuń i jej krzywa stopa, ot co.
Jej. Nie było mnie tu 5 miesięcy!
Niewyobrażalnie dużo się zmieniło przez ten czas. Na plus! Zdecydowanie, jest lepiej. Zaprzestałam przez te miesiące jakiejkolwiek pracy pod siodłem i jestem z tego wyboru zadowolona. Przez pewien czas stałyśmy w miejscu, było to dość przytłaczające. Dodatkowo parę innych problemów, ale to już za mną. Po zmianie stajni wszystko się zmieniło, zaczęłyśmy rzeczywiście ze sobą i nad sobą pracować. Kluska nadal ma problemy z odchodzeniem od stada, ale małymi krokami w sensie dosłownym i w przenośni "idziemy coraz dalej". Dopiero tydzień temu wróciłam na siodło, na halterku. Uważam, że to najlepsze co mogę jej włożyć na głowę w tej chwili, z wędzidłem zaczniemy pracować gdy już będziemy dogadywać się z siodła na halterze. Na razie jedynie stępowałyśmy, ale już poprawnie i natychmiastowo reaguje na łydkę do ruszenia ze stój do stępa oraz bezbłędnie się zatrzymuje.
Duż zmian zaszło zarówno w niej jak i we mnie. Ja się uspokoiłam, zmieniłam nastawienie, zaczęłam rozumieć i dostrzegać swoje błędy. Zdecydowanie pomogło mi w tym nowe otoczenie i swoją drogą chyba nie tylko mi. Koń jest na mnie dużo bardziej skupiony, bez oporów za mną podąża nawet bez jakiejkolwiek linki, parę razy zdarzyło się, że odprowadziłam ją na pastwisko, zdjęłam kantar i czekam aż sobie pójdzie. A ona nic, stoi. Więc robię krok na przód, również przechodzi krok i stoi, więc idę dalej i się zatrzymuję, to samo. Chwila minęła i koń zarejestrował, że chyba ma sobie pójść. Dużo bardziej szanuje teraz człowieka i ogólnie dopiero właśnie jakieś 2 miesiące temu zaczęłam ją tak naprawdę, dogłębnie poznawać. Niesamowicie cieszą mnie nawet malutkie postępy.
Teraz zapewne będę tu częściej, ponieważ zaczęły się wakacje i zaczynamy z kuniem regularną pracę, również pod siodłem. Jestem pozytywnie nastawiona i oby tak dalej. :)