Hej dziewczyny!
Wczoraj notki nie dodałam, bo jestem małym leniuszkiem :> I jakoś nie chce mi się liczyć kalorii, skoro i tak nauczyłam się jeść dziennie 600-800 kcal. Plus, po co mam się nimi martwić? Mam wg. lekarza zawiesić do połowy października wszystkie aktywności fizyczne, to przez leki... szczerze mówiąc, nie robi mi - jest okej. I będzie jeszcze lepiej, gdyż do końca października chcę ważyć 56 kilo. Czy mi się uda? Tego nie wie nikt, ale spróbować mogę :D
Miłego ;*
Ps. Może i sprawy z moim kochaniem się walą, ale co z tego, skoro mam wsparcie w postaci pewnego miłego Pana, który się o mnie martwi. I pilnuje nawet, żebym jadła :) Kochane.