VI
Kiedy byłam już na przystanku okazało się, że mój autobus własnie odjechał. Pomyślałam, że to koniec, trenerka by mnie zabiła. Zadzwoniłam do mamy z prośbą, aby po mnie przyjechała i zawiozła mnie na zajęcia. Niestety nie mogła, jak zwykle miała jakieś ważne spotkanie. Jedyne co mi pozostało to przebiec całą drogę jak najszybciej, a kondycje miałam nawet całkiem ni
ezłą. Niestety spóźniłam się, miałam nadzieję, że pani Iza tego nie zauważy, poszłam szybko do szatni przebrałam się i starałam się jak najdyskretniej wejść do sali. Nagle usłyszałam bardzo głośny krzyk za moimi plecami:
-Ola! Do gabinetu, natychmiast! A wy dziewczyny ćwiczcie układ.- Kiedy weszłam do pokoju usiadłam na krześle na przeciwko pani Izy. Była wściekła.
-Ola, mam dojść tego, że ciągle opuszczasz, lub spóźniasz się na zajęcia.
-Tak proszę pani wiem, ale...
-Nie, nie będę słuchać żadnych wyjaśnień. W czwartek zostaniesz 2 lub 3 godziny po zajęciach, aż nadrobisz zaległości, jak nie to wylatujesz.
-Dobrze, proszę pani.
-Teraz biegiem na zajęcia!
Wyszłam bez słowa, poszłam na salę i zaczęłam tańczyć jak gdyby nigdy nic. Świetnie mi szło. Gdy wróciłam do domu, sprawdziłam pocztę na której znalazłam wiadomość: "Witaj Olu, mam na imię Karol, mam 43 lata. Masz ochotę się spotkać w czwartek popołudniu?-Dobrze płacę. Będę czekał w kawiarni "Ciastko" przy ul. Mickiewicza." Trochę się nad tym zastanawiałam, muszę mieć pieniądze dla Julki, ale co z zajęciami u pani Izy? Sama nie wiedziałam co zrobię. czwartek przyszedł bardzo szybko. Zdecydowałam, że pójdę na spotkanie z Karolem. Pani Iza przecież nie wywaliłaby najlepszej uczennicy! Poszłam do kawiarni, nie wiem czemu, ale od razu wiedziałam który to. Gadaliśmy bez sensu, a potem poszliśmy do hotelu. Było prawie tak samo jak a pierwszym razem z Przemkiem, czyli okropnie. Gdy następnego dnia poszłam na zajęcia trenerka była jeszcze bardziej zła niż wcześniej. Usłyszałam tylko: "Bierz wszystkie swoje rzeczy, nie będziesz już uczęszczała na te zajęcia" Po tych słowach zaczęłam płakać, zresztą zobaczyłam, że Julka tez płacze. Wyszłam, wiedziałam, że nie da się już nic zrobić, tylko jak to powiedzieć rodzicom? Nie, nie mogę im tego powiedzieć. Kurs był przecież opłacony z góry. Od tej pory z dni zajęć wychodziłam z domu tak jak zawsze. Rodzice myśleli, że chodzę na taniec, a ja chodziłam zarobić pieniądze dla Julki. Sami wiecie jak. Trwało to może ze dwa tygodnie, aż w końcu czwartek, moje urodziny! Spotkałam się z klientem nie daleko ośrodka tanecznego. Mama chciała robić mi niespodziankę i odebrać mnie z zajęć. Jednak mnie tam nie było więc pojechała w stronę domu i zobaczyła mnie wybiegającą z drogiego hotelu. Nie zauważyłam jej.
-Ola, Ola! czekaj!
-Mama!?
-Ola, wszystko wiem!
-Ale mamo wytłumaczę Ci to nie było tak... ja potrzebowałam tych pieniędzy...
-Wsiadaj do samochodu porozmawiamy w domu.
Zdjęcie, które mnie naprawdę bardzo zachwyciło swoją naturalnoscią i delikatnością należy do anysound a oto link do jej photobloga: http://www.photoblog.pl/anysound/146526908/