Wstajesz z ziemi i podchodzisz do szafki i wyciagasz misia, którego dał ci on, przytulasz się do niego, czujesz jego perfumy, ahh te perfumy, ten zapach, kochasz to. Patrzysz na tego misia i przypomina ci się dzień, dzień, w którym on ci go dał.
Pamietasz to jakby to było wczoraj. Kłótnia, płacz, wtedy pierwszy raz się tniesz, on przychodzi i nakrywa cię na gorącym uczynku, gdy robisz kolejne cięcie, podbiega i wyrywa zyletke, tamuje krew i mówi przepraszam, nie rób tego. Płaczesz a on cię przytula. Wtedy daje ci misia, od tamtej pory gdy on nie mógł być przy tobie, to ten miś fo zastepowal chociaż trochę. Gdy odszedł, ten miś także, leży w szafie, dopiero od kilku dni ten miś wrócił do ciebie, wieczorami siedziesz w pokoju z misiem, może i dziecinne, ale jednak ten miś przypomina ci jego.
Nikt nie wie jak bardzo cierpisz, co czujesz, sorry ten miś wie, to ten miś codziennie wysłuchuje twój płacz, twoje zażalenie.
Myślisz wtedy, gdyby ten miś mówił to co by powiedział? Pewnie lecz się dziewczyno.
Płaczesz, chcesz się pociąć, odsłaniasz biodra, cholera nie ma miejsca, cholera, kurwa dlaczego on czuje to wszystko co robisz? Dlaczego wszystkie ślady które sobie robisz to pojawiają się też u niego?
Boże weź mnie zabierz do niego, modlisz się do Boga, lecz on ma cię gdzieś i nie słucha cię.
Przytulasz się mocniej do misia, a łzy lecą ci coraz bardziej, dobrze że ty tu jesteś jeszcze ze mną, mówisz do misia i calujesz go w czoło, w tym momencie znowu leci piosenka, którą obydwoje tak lubieliscie. Sięgasz po telefon i oglądasz wszystkie jego zdjęcia, przypominasz sobie, że mieliście jedno wspólne zdjęcie, a najgorsze jest to, że ty kurwa tego zdjęcia nie masz, ale chociaż masz jego, oglądasz je, jak ci go brakuje, jak ci źle, nikt nie widzi tego jak płaczesz, jak się tniesz.
Przypominasz sobie o tabletkach, patrzysz na podłogę, leżą rozsypane, zbierasz je i wrzucasz do opakowania, patrzysz na nie jeszcze i chowasz do torby.
Czujesz jak ktoś cię obserwuje, wydaje ci się, że on tu jest, rozgladasz się po pokoju, ale nikogo nie ma, tylko ty.
Wstajesz idziesz do lustra i patrzysz na swe odbicie, widzisz swoje spuchniete podkrążone oczy, nagle widzisz za sobą jego, patrzysz na jego oczy, uśmiecha się, odwracasz się szybko, ale go nie ma.