Ciągle ktoś we mnie coś wpycha w domu
Mam wrażenie, że z godziny na godzinę tyję, rozrastam, coraz więcej tego tłustego cielska fuj
muszę coś z sobą zrobić, bo nie mogę sie zebrać w sobie, żeby ćwiczyć
co zrobić, żeby wiecznie nie czuć się słabo i nie czuć zmęczenia, czasem wykończenia?
Muszę ustalić jakiś plan, chciałabym znaleźć jakąś dietkę dla siebie, tak na miesiąc, ale taką na której nie będę mdlała, coś dla sportowców, jeśli do tego doszłyby ćwiczenia to już kompletnie nie będę miała siły, no chyba że po prostu ustalę sobie np.800 kcal dziennie, ale to tak dużo....
Mogłabym kontynuować skp, ale narażam się na kolejne omdlenia i zjebę od trenera....
Co do tego planu to jeszcze wprowadzić ćwiczenia minium 3 razy w tygodniu, kiedyś były codziennie...... , no nieważne, muszą być 3 razy jak się uda to częściej, do tej aktywności dojdą moje treningi i wyjście na bieganie minium raz w tygodniu (kiedyś także codziennie....) , ciągle wymiguję się brakiem czegoś do słuchania muzyki podczas orbitreka czy biegania, bo moja komórka się zjebała, może w tym tygodniu uda się w końcu coś zrobić. No i te ćwiczenia muszą być w ściśle ustalone dni, żeby wszystko było idealnie zaplanowane, o tak.
od 11 września zgubiłam 5 cm w udzie, taki mój marny sukcesik....
więc zrobię sobie taki plan:
-dieta wstępnie 800kcal
-ćwiczę minimum 3xtydzień
*wtorek
*sobota
*niedziela
-piję tylko wodę/kawę
-minium raz w tygodniu bieganie/orbitrek
-koniecznie codziennie 8abs chyba, że śpię poza domem
trochę marny, wiem, nie stać mnie na nic więcej...
to było tydzień temu, umieram znowu
Ach te drzazgi nadziei, które od czasu do czasu kłują mnie w serce, bardziej bolesne niż sama rozpacz.