Dziś chyba będzie krótko. Piszę: chyba, bo tak naprawdę to nie jestem w stanie przewidzieć tego, czy mi się temat uda pociągnąć dalej.
Dziś był udany dzień. Pierwszy dzień w szkole po przerwie chorobowej (znowu...) przebiegł bez zakłóceń, upiekło mi się kila rzeczy, z pozostałymi dałem radę. Oczywiście od pierwszych chwil spędzonych w murach naszego gimnazjum, miałem szeroki uśmiech na twarzy. Och tak, jest to typowy objaw, gdy widzę tylu dobrych znajomych na raz. W każdym razie, chciałem podkreślić coś niezmiernie ważnego. Może nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, robimy to odruchowo, ale jest to coś super. Chodzi mi tu o dziękowanie. Dla mnie usłyszenie słów w stylu: "dzięki, to było miłe!" (co dziś mi się zdarzyło) było bardzo przyjemne. Kilka prostych wyrazów, a niesamowicie podniosły mnie na duchu. To uczucie ciepła w sercu, mmm... Teraz zmierzam do serdecznego podziękowania za podziękowanie, ponieważ natchnęło mnie ono do powyższych wypocin. Nie wspominając już o miłej rozmowie na końcu. Tego strasznie potrzebuję. I dziękuję za pomoc w zaspokojeniu tych potrzeb. Bardzo dziękuję.
Z serii "bezsensowne plecenie słów o nieszczęśliwości" dziś zrezygnujemy, całe szczęście. Chociaż mógłbym to napisać, jak czuję się głupio jako niezauważany i wplątywany w dziwne wywody... Tak, pozdrawiam Cię.