z Berlina. :D
Jechałam Kiedys Tam autobusem o 9.05, ten o 8.20 tradycyjnie mi uciekł. gdzieś w mieście wsiadł mężczyzna, przepchał się przez tłum (kto by pomyślał, że w sobotę rano tyle ludzi może korzystać z komunikacji miejskiej ), przeprosił chłopaka tarasującego wolne miejsce, usiadł dokładnie na przeciwko mnie i uśmiechnął się. był to krótki uśmiech, od tak - życzliwy. w ciągu tej sekundy, może dwóch zdążyłam zauważyć każdy szczegół jego twarzy. nie potrafię stwierdzić ile miał lat, może 50, może 60. w każdym razie cała jego twarz pokryta była zmarszczkami. nie miał kilku zębów, na policzku widać było starą bliznę. potem ukradkiem rzuciłam okiem na jego całego. stara pobrudzona kurtka, wystający spod niej gruby, jasnobrązowy sweter, znoszone jeansy. w ręku trzymał ogromną zieloną torbę, chyba z zakupami. była pewnie równie stara jak on. nie był bezdomny, na pewno nie. chyba po prostu nie przelewało mu się. czemu o tym wszystkim piszę? bo strasznie urzekło mnie ile w jego uśmiechu było ciepła. a jeszcze bardziej ile radości w jego oczach. był szczęśliwy, bez wątpienia, to mnie najbardziej zaintrygowało. dlaczego inni nie potrafią tak po prostu cieszyć się tym co mają? czemu ja nie potrafię? dlaczego szczęście postrzegamy przez pryzmat młodości, piękna i pieniędzy? cholera, ale z nas idioci. do kwadratu.
http://www.youtube.com/watch?v=8yvGCAvOAfM&ob=av2em