Witam. :)
Dzisiaj dobry dzień, aczkolwiek dopada mnie jakaś choroba. :/ Mam nadzieję, że zwalczę ją zanim się rozwinie... Jutro miałam iść na siłownię, ale trudno, odpuszczam, nie chcę się doprawić. Jak przejdzie mi do poniedziałku, to wtedy skoczę. Poza tym ćwiczyłam bardzo ostro od kilku dni pod rząd, łydki tak mnie bolą, że szok... Więc tak czy siak przerwa jest jak najbardziej na miejscu.
Cały czas słyszę, że schudłam. Najpiew mama, dzisiaj babcia. Mhm, ciekawa sprawa. Jako, że waga stoi albo nawet i wzrasta to okej, bo mięśnie niby... Ale co z centymetrami? Ciągle jak się mierzę to wszystko praktycznie stoi w miejscu mniej więcej. To też wina mięśni? No wątpię, nie ćwiczę przecież jakoś sadystycznie. Nie wiem o co chodzi, cóż. Wrócę do studenckiego mieszkania, gdzie zostawiłam miarę to zobaczę jak to teraz stoi...
Bilans:
I jogurt naturalny + konfitura malinowa + crunchy owsiane (gotowiec z BP)
II serek wiejski lekki
III filet z mintaja + ziemniaki + kapusta kiszona
IV kawa z mlekiem
V sałatka makaronowa z tuńczykiem i warzywami
Aktywność:
- interwał bike (60 min, 624 kcal)
Łącznie: 1160 - 624 = 536/1510 kcal