Urodzinowe.
Pisałam, że przeżyłam zarąbany kolokwiami i zaliczeniami tydzień?
Okazało się, że to nic w porównaniu z tym co mnie czeka.
Nie chce mi się o tym myśleć, a co dopiero mówić na głos,
ale nie mam pojęcia jak to wszystko pozaliczam!
Postanowiłam, że już od dziś biorę się za naukę na pieprzony egzamin z Historii Ukrainy.
KOCHAM HISTORIĘ!
Z wyjazdy do domu na weekend bożocielny, jednak nici,
cały czas muszę poświęcić na naukę.
BOŻE DOPOMÓŻ.
Mam nadzieje, że za tydzień uda nam się zjechać na dni Kietrza. Coś czuję, że będę tego potrzebować...
No nic, odkładam w końcu kompa
(od którego już chyba jestem mega uzależniona)
i biorę się za naukę. W końcu.
Ja i Ty to jedno.
Prawda?