Codzienność, monotonność,bezwładność, lenistwo i brak samozaparcia mnie wykańcza. Mimo to zapaliło się światełko w tunelu. Coś się skończyło i dało początek czemuś nowemu, czemuś nadzwyczajnemu a zarazem tak normalnemu. Tak, jest dobrze. Dlaczego? Ponieważ nic się nie dzieje. Jestem spokojna. Ostatnio dużo piszę, rysuję. To mnie uspokaja. Gitara i śpiew odchodzą na drugi plan.. Nic mi się nie chce. Popadam w paranoiczne nicnierobienie, nicniemyślenie i zapominanie o wszystkim na tym świecie. Czasem przydałoby mi się, żeby ktoś pierdolnął mnie w głowę patelnią, zadzwonił głośnym dzwonkiem, lub nadepnąłby mnie na najmniejszego palca u stopy, bym się obudziła. Czym jestem? Burzą myśli, tornadem smutku i szczęścia, piorunem miłości, promieniem nadziei, podmuchem świeżości, deszczem uczuć. Całości toważyszą temperatury wahające się od -100`C do +500`C. Dociera do mnie wiele prądów umysłowych. Czasem zaciągam się stoicyzmem, a czasem chwytam dzień i cieszę się chwilą. Pod wszystkim kryje się cała gama barw. Lubię sztukę, bo przecież każdy z nas jest arcydziełem. Każdy widzi piękno w czymś innym, ja też.
Pozdrawiam.