Mamy ferie, tak? Jakoś tego nie czuję.
Jestem zmęczona, a nic szczególnego nie robię.
Wykonuję sprecyzowane wędrówki od rana do wieczora.
Zaczyna się od wstania czyli łóżko później telewizja, kuchnia, komputer, obiad, komputer, telewizja, komputer mała przerwa znów komputer i książka. Czasem gdzieś wyjdę. Na razie zdążyłam pospać do 12, iść innego dnia na 12 na koncert "Niepogody", iść na zbiórkę, potem kolejną. Wybrać się do moich harcerzy z wizytą. Bliźniaczki i Kamil mają fajną mamę. O i byłam u lekarza. No i tak wyglądają ferie, ale żeby się nie lenić jutro jadę do Wojciech.
Już się nie wymigam.