Tuż po zmroku na ścianach mojego pokoju widzę dziesiątki błądzących ślepo cieni. Gdy włączę lampę rozpierzchają się na wszystkie strony...ale i tak wiem, że wciąż są. Kiedy nie zasunę zasłon światło ulicznej latarni zagląda przez okno, a w prawym rogu mojego pokoju, tuż pod sufitem pojawia się wielki, siwy jeż. Czasem przyłapię go na tym, że na mnie patrzy; wtedy on się rumieni, zamyka oczy i znika. Wówczas przez bardzo krótką chwilę słyszę tupot jego nóżek. Gdy czuję, że lada moment zasnę, dziękuję mojemu aniołowi za to, że jest. Opowiadam mu o moich marzeniach i lękach. Na koniec mówię mu "dobranoc". Anioł nigdy mi nie odpowiada. Czuję jednak jak się uśmiecha; nie wiem czy dlatego, że po prostu jest mu miło, czy może dlatego, że uważa za zabawny fakt, że mówię mu o tych wszystkich sprawach. A gdy budzę się rano odtwarzam w głowie każdy detal moich snów i za wszelka cenę staram się nie spojrzeć w okno, by nie zapomnieć. Kiedy siedzę w szkolnej ławce i dopada mnie nuda, w wyobraźni odgrywam miliony spektakli, wcielam się w tysiące ról, a chwilę później o wszystkim zapominam i to tylko dlatego, że zadzwonił dzwonek. I nigdy nie zastanawiałam się czy to możliwe, by siwy jeż się rumienił. Ani nad tym, skąd wiem, że Anioł się uśmiecha jeśli nigdy nie widzę jego twarzy. Dla mnie to wszystko po prostu takie już jest. Nie może być inaczej. Powiem Ci, że bez tych wszystkich błahostek, które wydają Ci się być może dziwne, nie byłoby Mnie. Nie byłabym sobą. Bo wszystko to jest moją częścią. Jest częścią "dziwnej mnie"...
jebać to !
dobranoc