I'm back bitches...yes...finally hiding xD
takie zaszycie sie na jakis czas czasem sprzyja przemysleniu sytuacji,mozna sobie wszystko na spokojnie poukladac w glowie, albo i nie.Można przez ten czas poznać zupełnie innych ludzi,którzy tak na prawdę byli cały czas obok,a których wcześniej nie zauważaliśmy,można się czegoś o nich dowiedzieć,spędzać wspólnie czas,śmiać się,ale też i rozmawiać na najpoważniejsze tematy świata xD Można spieprzyć wiele spraw,ale też i naprawić,dojść w końcu do czegoś i tego się trzymać,można wiele spraw zobaczyć z różnych perspektyw,można się ograniczyć albo rozwinąć skrzydła,dokończyć wiele spraw,które tak na prawdę nie dawały spokoju pozostając nierozwiązanymi.I wcale nie trzeba uciekać na drugi koniec świata,żeby w końcu dowiedzieć się czego na prawdę chcesz i coś sobie uświadomić.Cały czas byłam tutaj,stałam,obserwowałam,słuchałam,mówiłam,rozmawiałam,poznawałam,po prostu żyłam.Różni ludzie,różne poglądy,milion zachowań i sytuacji,tyle samo analiz i wniosków.A teraz jestem mądrzejsza o pare doswiadczen i wiem jaka droge wybrac.Ale to jak z wybieraniem swojego ulubionego piwa,najprościej tłumacząc.Nie wybierzesz go kiedy celujesz na oślep : kiedy pijesz jedno nie kończysz go ale prosisz o następne ,tamto zostawiając w połowie.Bo cała ta esencja to nie tylko początek ale i koniec.Ulubione piwo to takie które zaczniesz ze smakiem,a na końcu będziesz żałować,że to już ,dlatego zrobisz wszystko żeby uzupełnić butelkę tak by się nie skończyło.Oczywiście,można być wiecznym smakoszem,ciągle degustować,ale tak na prawdę ciągle będzie czegoś brakowało.Bo to jak z kobietami z jedną możesz przeżyć przygód tysiąc,a ze stoma tylko sto ! Mając ulubione piwo masz pewność,że jest jedno niepowtarzalne,że nie ma takiego drugiego,którego picie dawałoby ci tyle radości.Monos czyli jedno jedyne,nie można mieć dwóch czy trzech ulubionych piw,mieszając je ze sobą ich smak się gryzie,pozostawiając gorzki niesmak.Kiedy znajdziesz to piwo,wiesz,że to właśnie do niego będziesz wracać w różnych chwilach życia.Smak to coś czego nie można mieć na własność,największe szczęście mieć coś nie posiadając tego.To jest życie,żeby się ogrzać trzeba przejść 4 etapy.Etap wybierania materiału do rozpałki: nie wszystko można podpalić,coś co ma różne właściwości pali się najlepiej,jeden materiał uzupełnia drugi.Etap rozpalania : próbujesz,poświęcasz swój czas i siebie,tak na prawdę nie wiedząc czy zdołasz wykrzesać chociażby iskrę.Etap ognia:trzeba uważać żeby ognisko nie zgasło,nie można ufać temu co się widzi,bo na zewnątrz ogień może być wielki a wewnątrz może być coś co powoduje,że będzie gasł i w jednej sekundzie można pozbawić się ciepła,po prostu trzeba tak robić,żeby nie zgasło.Jest jeszcze etap sparzenia : czasem przy rozpalaniu z powodu braku doświadczenia można się sparzyć,ale to raczej znikome.Bardziej boli kiedy sparzysz się nie iskrą a ogniem.Kiedy dojdzie do poparzenia,trzeba przeczekać aż przestanie boleć i próbować kolejny raz stworzyć swoje ognisko.W końcu się uda,kwestia podejścia.Najważniejsze nic na siłę,do wszystkiego potrzeba czasu.
Można oczywiście stanąć z boku patrzeć jak inni próbują piwa czy rozpalają ogień,patrzac jak życie przelatuje przed oczami...Ale ludzka natura jest taka,że dopóki człowiek sam nie spróbuje człowiek nie wie.Żeby nauczyć się życia,trzeba poznać każdy jego smak od gorzkiego po słodki.Bo co daje teoria jeśli brak jest praktyki?