"To była wielka, obskurna łazienka z mnóstwem zakamarków jakby była przeznaczona dla dużej ilości ludzi. Po prawej stronie nad umywalkami ciągnęło się lustro, które było naznaczone siecią pęknięć.(...) Jego uwagę przykuły zapchane umywalki, w których stała brązowa ciecz, gdzieniegdzie ściekając pęknięciami po ścianie na brudna podłogę. Do tego unosił się nieprzyjemny, słodkawy zapach. Momentalnie skrzywił się z obrzydzenia.
- Uważaj syknął Carl, przyciągając go do siebie.
Przed nimi iskrzyła się w bladym świetle kałuża nieczystości, a wokół niej kafelki były powybijane.(...)
- Ponoć te gówno leci z kranów od czasu, gdy ostatni właściciel zakopał trupy z zarazy przy ujęciu wody. Jednak z kilku wciąż leje się czysta, ale lodowata woda. Przez sto lat próbowano to naprawić, ale w końcu któryś z paniczyków zobaczył łażące zwłoki po tej łazience i wszyscy uznali dom za nawiedzony. Dobre, co?- Zachichotał.
- N-nie obchodzi mnie to - wyszeptał."