Marzenia sie spelniaja, wyjazd do Mielna okazal sie najgeialniejszym pomyslem mojego zycia.
Praca,praca,praca i 8 godzin na myslenie,spiewanie,mowienie do siebie,wyzywanie i halas ktory tworzy pewnego rodzaju izolatke.
Kazdego dnia sie poddaje,jestem zrezygnowana.Ale wracajac o 6 ranodo domu widze ze tak wyglada zycie wiekszosci lipnowiakow ktorzy pracuja za marne grosze od switu, bo wazne ze praca JEST.Skoro oni sa fighterami to ja tez chce byc taka i byc z siebie dumna,zajebiscie dumna ze jednak cos umiem w sobie zmienic i juz prawie pogodzilam sie z tym ze okres wstawania o 13 i kladzenia spac o 4 rano minal.
A gdybym sie tak nakrecila i zmienila pare innych rzeczy, tak przy okazji.Walcze z nimi tylko cale zycie..