To dlatego, że piękna boję się wiele bardziej niż brzydoty. Piękno jest kruche. Do piękna prowadzi cierpienie, a jego osiągnięcie zbyt często prowadzi do bólu. Piękno jest obietnicą szczęścia, która zakłada już na samym początku, że nie da się jej spełnić, ale itak wmawia się sobie, że jest inaczej.
To dlatego, że wszyscy zawsze tak mocno, z całych sił, żeby tylko dało radę, że nie patrzą na to, co się stanie tylko na to, żeby zrobić, powiedzieć, pokazać, udowodnić, poniżyć, zranić, zbeszcześcić, orzygać, opluć, spojrzeć z pogardą i pożałowaniem. Dlatego, że próby, zawsze tylko próby a kończy się faktem, że zawsze są nieudane. Zawsze jedno i to samo, ciągle sprawiają, że nigdy nie będzie wystarczająco dobrze, że nigdy nie będę wystarczająco dobra, to tylko próba, nie przejmować się, oczywiście, że się nie przejmuję, wszystko jest piękne i doskonałe. Poza mną
To dlatego, że naprawdę bym chciała, że naprawdę bym bardzo chciała, że naprawdę chciałabym zbyt mocno i wiem, że nie dam rady tego unieść. To dlatego, że chcę tak mocno rzucę się jak zagłodzona i będę spokojnie i powoli i delikatnie ale to itak za mało, itak zbyt narwanie w środku, zbyt rozrywające, rzucające się o wnętrzności, krzyczące nawet ciszą, w środku, do środka, od środka, to takie powiązane, a to mówienie chcę da radość na jakiś czas, ale chwilę później wyleci drugim uchem, którym zacznie wchodzić już tylko strach strach strach lęk fobia obawa nienawidzą-cię, nienawidź-cię, nienawidzisz-cię, nienawidzą-cię, nieważne czy nawidzą czy nie, nieistotne całkowicie, w środku mała, niewielka, nieistotna z wielką dziurą, czemu przeżera się tak mocno, czemu działa tak intensywnie, skoro ma tak małe i ograniczone przestrzenie, czemu zawsze jej za mało, czemu wiecznie chce przekraczać własne tereny i wstępować w nowe, czemu właśnie taka jest i tylko taką kiedykolwiek mogłaby być szczęśliwa, czemu zawsze musi oddziaływać na okolice pobliskich?