Późnym popołudniem można spotkać ich w parku na ławce. Lubię im się przyglądać. Są tacy spokojni, tacy radośni, tacy mili. Wyglądają jak aktorzy, którzy nie zwracają uwagi na widownię, na ludzi, którzy ich mijają- albo tacy jak ja- przyglądają im się. Spacerują po parku, a ja słyszę szelest liści pod ich stopami i zgrzyt kamyków, z których usłana jest ścieżka. Czuję ich splecione gorące ręce. Czuję ich radość. Słyszę ich rozmowy, chociaż nie wiem o czym mówią. A później widzę ich na tej ławce, można powiedzieć, że na ich ławce. Są tu codziennie, zawsze o tej porze, kiedy słońce jest jeszcze na niebie, ale nie jest już takie gorące. Kiedy w tym słońcu jakby błyszczą się złote liście. Złote, brunatne, czerwone. Jakby ktoś oblał drzewa syropem klonowym, a oni w tym paru są tą wisienką na torcie. Tacy piękni, tacy zakochani. Nie tylko w sobie, ale i w jesieni. I mimo upływu lat, zachowują sie jak nastolatkowie, chociaż nie wiedzą ile jeszcze jesieni będzie dane im przeżyć.
-Impreseed.
Witajcie :)
POKAŻCIE JAK DUŻO WAS TU JEST!!!
Odzywajcie się, polecajcie znajomych! Będę bardzo wdzieczna :) + będę tutaj częściej, bo bez Was nie ma sensu zebym cokolwiek pisała.
Co u Was? Czujecie jesień? Ja bardzo! Stąd pomysł na takie jesienny post :) Oceniajcie!
Udanego weekendu :*
Pozdrawiam!