43. rozdział 27

Przed 15 postanowiłam do niego zadzwonić.
- Halo? - Odebrał.
- Hej tu Blair. Wpadłeś na mnie dzisiaj rano. - Przedstawiłam się.
- O, hej. Jestem Jake.
- To jak z tym obiadem?
- Moze być o 15:10 w restauracji "Lavazza" ?
- Okay. Pa. - Rozlączyła się.
Poszłam do łazienki się ogarnąć, a następnie udalam się w stronę wyjścia.
- Wychodzę. - Krzyknęłam i poszłam. Na miejscu byłam punktualnie. Jake już na mnie czekał. Dosiadłam się do niego.
- Hej. - Powiedział.
- Cześć. - Uśmiechnęłam się.
Zawołaliśmy kelnera i złozyliśmy zamówienia.
- Mieszkasz tu? - Zaczęłam rozmowę.
- Nie. Przyjechałem tu na wakacje. Mieszkam w Miami.
- Też jestem z Miami.
Po chwili kelner przyniósł nasze zamówienia. Gdy skończyliśmy jeść Jake odprowadził mnie do domu. Weszłam do środka i poszłam do pokoju. Odłożyłam torebkę i po chwili usłyszałam krzyk z salonu: - Blair! - Krzyczała Margaret.
- Co? - Zapytałam.
- Hej. Gdzie byłaś?
- Poznałam wczoraj chłopaka i umówiliśmy się na obiad. Też jest z Miam. To tylko kolega.
- Okay. Może zrobimy dzisiaj ognisko?
- Świetny pomysł.
- Zaproś tego kolegę. Pójdę kupić jakieś jedzenie.
- Jakiego kolegę? - Usłyszałam głos Mike'a.
- Poznałam wczoraj jednego chłopaka. Robimy dzisiaj ognisko i Margaret chce, żebym go zaprosiła.
- Acha.
Poszłam do pokoju i napisałam do Jake'a : "Hej. Wpadniesz do nas na grilla 18:30?"
Po chwili dostałam odpowiedź: "Jasne". Umyłam się i ubrałam. Włosy splotłam w kłosa. O 18:00 wyszłam z dziewczynami wszystko przygotować. Później dołączyli do nas chłopcy, a o umowionej godzinie zjawił się Jake. Przedstawiłam wszystkich i usiedliśmy na ławkach przy ognisku. Mike i Jasin przynieśli kielbaski. Na deser Margaret kupiła pianki.