-Gdzie idziemy?-Zapytałam chłopaka wychodząc na podwórze kliniki.
-Zobaczysz.-Uśmiechnął się i naciągnął mi czapkę na uszy. Było chłodne zimowe popołudnie, z nieba leciały drobne płatki śniegu a my szliśmy ulicami Warszawy wprost przed siebie.
Po spacerze wróciliśmy do kliniki,ustaliśmy tuż przed wejściem.
-Dziękuje Ci za spacer.-Uśmiechnęłam się do Radka.
-To jeszcze nie koniec, teraz zamknij oczy i nie podglądaj.-Chłopak zasłonił mi swoimi dłońmi oczy i prowadził po schodach do góry. Kiedy je odsłonił byliśmy na dachu kliniki.
-Dziś noc spadających gwiazd, jeśli nie jest ci zimno trochę tu posiedzimy.-Radek wyszczerzył się i wskazał na koce leżące na jakiejś drewnianej ławce stojącej koło jednego z kominów.
-A nie muszę wracać? Miałam mieć jeszcze jakieś badania a już wieczór.-Szepnęłam patrząc na niego.
-Nie musisz, jutro będziesz miała wszystkie badania a dziś masz wolne, kończysz osiemnaście lat więc po świętujemy.-Chłopak wyszczerzył się, razem usiedliśmy na ławkę i okryliśmy się kocami. Patrzyliśmy w niebo nie odzywając się do siebie przez dłuższy czas.
-Widziałaś już jakąś gwiazdę?-Chłopak spojrzał na mnie.
-Nie, chyba pomyliłeś się i to nie dziś.-Skrzywiłam się delikatnie.
-Poczekaj jeszcze trochę, na pewno zobaczysz, a jak zobaczysz to pomyśl życzenie.-Radek poinstruował mnie.
-Mam tylko jedno ale ta gwiazda chyba nie pomoże.-Wyszeptałam podkurczając nogi pod klatkę piersiową i kładąc na nich głowę.
-Pomyśl, na pewno nie zaszkodzi.-Chłopak pogłaskał mnie po plecach.
-Dziękuje Ci za dziś, gdyby nie ty płakała bym pewnie cały dzień.-Wymamrotałam.
-Nie dziękuj, tylko bądź dumna, zjadłaś normalny posiłek nawet, a to dużo.-Radek puścił do mnie oczko.
-Nie zjadłam go..-Szepnęłam przyznając się do kłamstwa które uczyniłam wcześniej, w czasie obiadu.
-Dlaczego? Przecież mówiłaś ze chcesz się leczyć.-Radek uniósł moją twarz w swoją stronę.
-Bo chcę, chcę ale nie potrafię, nie wiem jak to zacząć.-Wymamrotałam ze łzami w oczach..
-Pomogę Ci, przejdziemy przez to razem.-Chłopak otarł moje łzy z policzka.
-Dziękuje.-Uśmiechnęłam się blado i zwróciłam wzrok ku niebu.
-Patrz tam, jest leci.-Krzyknęłam po kilku chwilach wskazując na gwiazdę.
-Widzę, myśl życzenie.-Radek powiedział opanowanym głosem.
-Już, gotowe a twoje?-Zapytałam spoglądając na chłopaka kątem oka.
-Pewnie, ja już miałem przygotowane. Wracamy już? Pewne przemarzłaś strasznie.-Radek podał mi dłoń i pomógł wstać z ławki, schodami zeszliśmy znów na podwórko kliniki a potem dopiero weszliśmy do środka i poszliśmy do mojego pokoju.
-Czeka na Ciebie kolacja, tylko coś zjedz, proszę.-Radek pożegnał się tymi słowami i wyszedł z pokoju....
Podoba się?
Jest sens dalej to pisać?