01.14.2012r.
Drogi pamiętniku,
dzisiaj nie wytrzymałam. Widział jak płaczę, jak jestem smutna... Popłakałam się. Próbowałam się uspokoić, ale nie umiałam. Nie miałam pojęcia jak to zrobić.
14.07.2012r.
Drogi przyjacielu,
cholernie przepraszam za takie oddalenie się od Ciebie. Niestety muszę rzucić winę na samą siebie. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że zaniedbałam nie tylko Ciebie, ale ogólnie... Wszystko się wali. Wszystko znika, a ja chcę zapaść się pod ziemię razem ze wspomnieniami. Co by zrobili gdybym nagle przestała oddychać? Zniknęłabym stąd raz na zawsze.. Zero zaangażowania w cokolwiek. Mam taki motyw by zniknąć, by po prostu zapomnieć o wszystkim co było i co jest teraz. Nie przejmować się tym co będzie.
20.07.2012r.
Pamiętniku,
daję sobie spokój z chłopakami. Nienawidzę cierpieć. Nienawidzę się angażować. Nienawidzę w sobie tego, że tak szybko zaczynam zbliżać się do ludzi, że tak szybko przyzwyczajam się do ich obecności, ich rzuconego cześć w moją stronę, do inaszych wspólnych imprez tylko w naszym gronie, do wyznań, które kierują w moją stronę, do nich samych. Nie znoszę tego, bo przecież to oczywiste, że każdy w końcu odchodzi. Czy jest to świadomy wybór, czy śmierć. Ale odchodzi, a ja zostaję z coraz bardziej poszarpaną duszą.