Już dawno się tak nie czułam. Ta pustka wewnątrz mnie i ta cholerna ochota na zrobienie czegoś co jest swoistą autodestrukcją, aczkolwiek w jakimś sensie też ratunkiem. Czy jestem szczęśliwa ? Czy w ogóle istnieje coś takiego jak szczęście ? Teoretycznie tak, jestem szczęśliwa, lecz taka inna. To wciąż we mnie tkwi. Zawsze jakaś cząstka pragnienia grzechu tli się we mnie i czasem zapala ogień. Ogień niszczy wszystko. Rozpałką stały się wspomnienia, a benzyną dolaną do ogniska stała się tęsknota. Tęsknota za tym co było we mnie kiedyś, w sumie niedawno. Tęsknota za powietrzem. Tęsknota za tym co poruszało moimi żebrami i pomagało mi oddychać. Słońce wciąż świeci, lecz pod inną postacią. A tlen zawsze pozostaje ten sam. Wiem, zepsułam wiele. Ale wciąż walczę by to naprawić. Zawsze mówiłaś, że będziesz obok. Zapewniałaś mnie o tym. A ja Ci zaufałam. Chciałabym na nowo nauczyć się oddychać. Mam pisać. Tak to też Twoje słowa. Nie rozumiem skąd tyle jadu w nas. Szczerze mówiąc, chyba nie chcę zrozumieć kto sprawił, że mimo tego, że wciąż czuje, że jesteś to wszystko jest inne. Cały świat i cały wszechświat. Tam się nie da oddychać. W snach wciąż kreuję i staram się naprawić ten NASZ świat, pamiętasz ? Chcę do niego wrócić i jestem w stanie zrobić wiele.
"Ranisz mnie, ale przyjmuje to ze spokojem,
bo moja miłość nie zna granic
i nie odejdę, nie zostawię Cię.
Nie ma dla mnie innych racji,
zdrowego rozsądku, materii,
pośpiechu, wymówek.
Czasami tylko obawiam się,
że nie zdążysz, by przy mnie być,
kiedy trzeba będzie się pożegnać,
uśmiechnąć,
zabrać w daleką podróż ciepło Twojej dłoni."
Czuję, że czas przelatuje mi przez palce. Czuję, że z każdym dniem jest trudniej. Ale nie na wszystko mam wpływ.
Wciąż ocham. I nie piszę tego, by grać Ci na uczuciach. Nie chcę grać tej poszkodowanej i wielce zranionej.
Boję się. Ale naprawdę, mam nadzieję, że to przeczytasz, niebieskooki Aniele Grzechu.
Czekam.
Wiem, to będzie kolejna długa noc.
Trzęsącymi się dłońmi odpalam miętowego papierosa i siedzę na naszym parapecie myśląc o naszych rozmowach w tym miejscu.
Chyba powoli pęka nam pod nogami lód, a o tym co czeka Nas nie chcę myśleć już.
Boję się.