Kiedy emocje nieco ustapily, kiedy wyplulam przynajmniej nieprzyzwoita dawke jadu, kiedy nie znajduje juz odbiorcow na moje slowne wymioty, kiedy wszystkie dzwieki staja sie niejasnym i natretnym szumem, kiedy nie mam juz lez, a popekane wargi krwawia - zbieram sie na odwage i pozwalam sobie na chwile wytchnienia. Cztedziesci minut po polnocy, a ja zaczynam kreowac rozbudowane, wieloczlonowe zdania starannie dobierajac ulubione srodki stylistyczne i czerpiac dzika satysfakcje z samej swiadomosci pisania. Tutaj i teraz nie chce miec odbiorcow. Nie mam ochoty na to, by sluchac odpowiedzi. Chce miarowo stukac paznokciami o drobna klawiature telefonu i rozkoszowac sie uczuciem bicia wlasnego serca.
Po dzisiejszym -calkowicie uzasadnionym - zalewie mojego umyslu czysta nienawiscia, smialo moge stwierdzic, ze nigdy nie zostalam tak bardzo wyczetpana fizycznie, psychicznie oraz duchowo. Oddycham spokojnie odbierajac sekundowe przeblyski kolejnych wizji morderstw. Moja glowa peka, a ja leniwie sie usmiecham. Nie zasne. Nie-czuje-sie. Zyje w dobie upadku wszelkich wartosci, ale nawet z moim polamanym kregoslupem moralnym niejestem w stanie pozwolic sponiewierac resztki mojego czlowieczenstwa i honoru. Dno moralne, lintelektualne i duchowe. Scierwo w kazdej mozliwej definicji tego slowa. Za pozno na szpital dla chorych dusz. To juz tylko, nie-godne mojej uwagi, zwloki czegos, co w zamysle chyba mialo byc czlowiekiem. Sam widok tego uwlacza mojej godnosci. Dobrowolne pozwolenie na dotyk TEGO skresliloby we mnie -w moich oczach - jakiekolwiek wartosci, jakie jestem w stanie u siebie dostrzec. Ciebie to jednak nie skresla. Moglabym nadal upajac sie wizualizacja sponiewierania tego pasozyta, ale w tej chwili szkoda mi na to czasu. Wole skupic sie na narastajacym bolu glowy i miarowym, plytkim oddechu mojego pupilka. Slowotok przerodzil sie w potrzebe wyciszenia, z czego wcale nie powinnam sie cieszyc. To tylko moj organizm wycienczony uzywkami, skrajnymi stanami emocjonalnymi oraz brakiem snu. To tylko chwilowa przerwa, niebawem mala iskierka przerodzi sie w pragnienie mordu. Zwierzece instynkty mnie brzydza. Nienawidze jeszcze bardziej, kiedy zdaje sobie sprawe, ze brzydze sie nawet nienawiscia, ktora do tego zywie. To. Inne okreslenia wychodza poza ramy profilu jaki sobie stworzyla w moich oczach. To. Cos, czemu poswiecilam dzis sporo energii. Moglam zeskoczyc z murku, podejsc, zarznac jak wieprzka i siedziec teraz zastanawiajac sie gdzie ukryc to obrzydliwe cielsko. Zamiast tego probuje nawodnic moj organizm sluchajac slicznego, kociego mruczenia. Pozwole sobie odpoczac od tego, a rano, kiedy potrzeba mordu wroci, zaloze maske obojetnosci i rusze w swiat. Bede ogladac jednolita szara mase. Bez wyrazu, bez twarzy, bez zdania. Jednostki nie maja znaczenia, bo wszystkie sa temu scierwu podobne.
Znow poczuje bezkarnosc, uswiadomie sobie, ze wszystko, co bylo do stracenia, juz dawno stracilam. Poczuje palacy sie grunt pod nogami i swad jej ohydnej krwi. Owine sie ciasno w kokon moich urojen, odmowie modlitwe i zobacze jak wyglada kres szalenstwa. Oddam dusze za widok cierpienia jednego scierwa.
Pozwól, że zajmę się walorami estetycznymi twojej śmierci.
Sprawię, że będzie to ucztą dla moich oczu.
Inni zdjęcia: Wiosna 2025r. rafal1589... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24