Nie wierzę w to co się stało. Nie dochodzi to do mojej świadomości i wątpię, że kiedykolwiek dojdzie...
Jeszcze tak nie dawno rozmawialiśmy. Teraz gdy patrzę na sypiący się z nieba śnieg coraz bardziej sobie uświadamiam, że to co powiedział już nigdy się nie spełni. "Pojedziemy na narty jak znowu będzie śnieg." Śniegu jest coraz więcej, a jego...nie ma...i już nigdy nie będzie.
Nie wyobrażam sobie jak tyle rzeczy może się tak szybko dziać. Myślałam, ze jestem twarda i wszystko co wydarzyło się w tamtym tygodniu przetrwam z podniesioną głową i uśmiechem...mimo wszystko. Ale ta sytuacja zmieniła wszystko.
Dlaczego tacy ludzie muszą odchodzić? Dlaczego?!
Nigdy nie zapomnę.