Dzisiejszy dzień taki sobie.. Ale nie poddałam się!
Mimo cholernego lenia i jeszcze wiekszego bólu kolan (mam z nimi problemy od dawna) nie zrezygnowałam z treningu!
I chociaż byl słaby bo tylko Mel B brzuch i pośladki oraz bieg tylko 18 minut z dwoma 10seundowymi przerwami na marsz, brzuki i kilka innych klasycznych ćwiczeń, to nie zrezygnowalam, wystarczy ze wczoraj miałam zastój.
Tyle ile dalam rady - zrobiłam i mimo że w porównaniu z poprzednimi treningami, ten byl slaby, mam satysfakcję, bo ruszyłam dupe z krzesła i zrobiłam krok do przodu, krok w stronę perfekcji.
Jutro będzie lepsze niż dzisiaj, ale dzisiaj jestem bliższa celu niż byłam wczoraj.
Trzymajcie się ;*